Probudex nie dał szans ŁKS-owi na 2. ligę i świętokrzyskiej piłce na wyjście z czarnej... [KOMENTARZ]
ŁKS Łagów upada. A wraz z nim szanse świętokrzyskiej piłki na powrót do rozgrywek centralnych i wyjście z okrutnego marazmu, w jakich znalazł się miejscowy futbol.
Wraz z końcem 2022 roku Kopalnia Odkrywkowa Probudex wycofała się ze sponsorowania klubu ŁKS Łagów, a więc lidera 4. grupy rozgrywek 3. ligi. Przez ostatnie tygodnie, podchodzące do miesięcy, trwały poszukiwania nowego głównego finansującego, który załata dziurę w budżecie (na ten moment już 200 tysięcy złotych) i pomoże klubowi podtrzymać wiarę w awans do eWinner 2. ligi.
Przyznam szczerze, że choć ta sprawa nie grzała mnie jakoś specjalnie (być może nie zdawałem sobie sprawy, że może to się zakończyć w najgorszy możliwy sposób), to ostateczna decyzja o rezygnacji łagowian z rozgrywek zaszokowała ze zdwojoną siłą.
Dlaczego? Ponieważ właśnie upada fajny sportowy projekt. Co więcej, rozpadowi uległa ciekawy zespół Ireneusza Pietrzykowskiego, przeciwko któremu miałem okazję jako zawodnik rywalizować na poziomie 4. ligi. Jednak najbardziej przejmujący jest dla mnie fakt, że w gruzach kopalni Probudex upadają szanse świętokrzyskiej mizernej piłki nożnej na wyjście z marazmu.
Walka z naszpikowaną gwiazdami Wieczystą działała na wyobraźnię
Oczywiście nie chcę gospodarować czyimiś pieniędzmi, więc szanuję decyzję dotychczasowego sponsora. Zresztą nie na tym chciałbym się tu skupić.
Okoliczny futbol nie był tak blisko 2. ligi od 2012 roku, kiedy upadłość ogłosił klub KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Jasne, Łagów jeszcze żadnego awansu nie wywalczył. Lecz perspektywa całego, ponad ośmioletniego projektu, działała na wyobraźnię. Zwłaszcza, że tej jesieni klub wywalczył sobie pozycję lidera. Zrobił to wyprzedzając między innymi Wieczystą Kraków, czyli klub naszpikowany po zęby gwiazdami.
Nawet jeśli w tym roku Łagów nie sięgnąłby po awans, stałoby się to w kolejnych latach. Bo to klub, który nie raz wyłamywał się z dotychczasowych "standardów" świętokrzyskich ekip. Do tej pory nasze zespoły dryfowały między 4., a 3. ligą. Raz na wozie, raz pod wozem, choć ten wóz już dawno jechał na przebitych oponach, przedzierając się przez brudy tutejszej piłki.
Piłki pełnej kolesiostwa, marnych sędziów (są wyjątki), zabijanego potencjału młodych ludzi oraz niekompetentnych osób na odpowiedzialnych stołkach. Rozgrywki 4. ligi, które mają wysłać w Polskę zespół reprezentujący region na niwie krajowej, są zawodami od 3, do 5 drużyn z tymi samymi piłkarzami, którzy zmieniają tylko koszulkę z burgundowej na pstrokatą, albo ze pstrokatej na malachitową. Czyli wędrują tam, gdzie akurat są fajnie pieniążki – ale to nie jest zarzut w ich stronę.
Koniec balu...
Kasa jest słaba, a patrząc na takich sąsiadów z Mazowsza, Podkarpacia, czy Małopolski, to w zasadzie jej nie ma. Pojawia się właśnie raz na jakiś czas w innym punkcie mapy ligowej tabeli, ale po chwili źródełko wysycha i znika. Po sponsorze swoje zabawki zbierają też piłkarze oraz trenerzy. Później pszczółka zapyla inny kwiatek i tak się kręci.
Takich jaskrawych przykładów nie trzeba szukać daleko: Pogoń Staszów, Łysica Bodzentyn, czy Naprzód Jędrzejów. W tym pierwszym przypadku zapowiedzi przed startem każdego sezonu są huczne, a w jego trakcie szybko pojawiają się opóźnienia, które obecnie sięgają już 3 miesięcy.
Gotówka popłynęła za to do dwóch pozostałych wspominanych klubów, ale z całym szacunkiem i nadzieją w utopijny świat, nie wierzę w inny scenariusz niż przynęta na fajną stawkę, budowa mocnej kadry, która mocno nadwyręża budżet, wielkie obietnice, pierwsze niepowodzenia, zaległości, protesty zawodników (jak w przypadku Pogoni) i... koniec balu, panno Lalu. Obym się mylił i trzymam kciuki za moje błędne predykcje.
Dlatego tak dużą nadzieję pokładałem w projekcie z Łagowa, który, choć odrobinę, mógł wyciągnąć z tej czarnej dziury ten nasz piłkarski grajdołek i być swoistym wzorem dla reszty klubów. Takiego oczywiście brakuje i jak się okazuje, brakować nadal będzie. Celnie zauważył to jeden z użytkowników Twittera pod moim wpisem.
– Świętokrzyska piłka choruje na raka z powodu, w skrócie, biedy autorytetów – bardzo celnie.
Generalizuje, porządnych ludzi którzy wiedzą o co chodzi w sporcie jest niestety zdecydowanie mniej, aczkolwiek są czego jesteś przykładem. Zapomniałem dodać jeszcze sędziów, ale to już jest inna historia. Świętokrzyska piłka choruje na raka z powodu w skrócie BIEDY autorytetów.
— Mateusz Osman (@MatiOsmi) January 20, 2023
Podobno przyjaciół poznaje się w biedzie. Ja odwróciłbym nieco tę maksymę: w biedzie, być przyjacielem. Taki silny drugoligowy ŁKS Łagów mógł być również idealnym przystankiem dla zdolnych zawodników Korony Kielce. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Ostatnio popularnym kierunkiem dla wychowanków żółto-czerwonych stała się Kotwica Kołobrzeg. A dlaczego wybywać ich aż na drugi koniec kraju, skoro na miejscu mogła wytworzyć się zgrana symbioza?
Takie gdybanie nie ma już teraz najmniejszego sensu. Być może wrócimy do niego, kiedy na horyzoncie pojawi się kolejny dobrze prosperujący projekt. I tym przemyśleniem, z odrobiną nadziei, zakończę.
fot. Mateusz Kaleta